Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Morata coraz bliższy zemsty, pomógł Tevez i Królewscy na kolanach w Turynie! (VIDEO)

Dodał: Michał Ptaszyński
Data dodania: 05-05-2015 22:43
Morata coraz bliższy zemsty, pomógł Tevez i Królewscy na kolanach w Turynie! (VIDEO)

Półfinał Ligi Mistrzów zawsze wiąże się z olbrzymimi emocjami i wysokim poziomem piłkarskim jego uczestników. Nie inaczej wygląda to w tegorocznej edycji.

W pierwszym, z dwóch par na tym etapie elitarnych rozgrywek, meczu zmierzyły się zespoły Realu i Juventusu. Przed spotkaniem większość ekspertów w roli faworyta stawiało 'Królewskich', ale różnica klas obu zespołów jest naprawdę nie wielka.

- To będzie otwarty,trudny dwumecz, oba spotkania będą wyrównane. Kto się lepiej zaprezentuje, ten awansuje. Nie sądzę, że któraś z ekip jest faworytem. Ten, kto popełni mniej błędów, wygra - zapewniał Carlos Tevez, a w podobnym tonie wypowiadał się Pepe.

- To będzie twarde starcie, bardzo włoskie. Myślę, że oni będą się mocno bronić, ale szukać też szczęścia przez swoich napastników. Musimy być na to przygotowani, wierzymy w osiągnięcie dobrego wyniku przed drugim meczem - ubezpieczał się Portugalczyk.

Kluczowym piłkarzem miał być jednak odrzucony przez Real Morata, który do teraz żywi wielki żal do swojego byłego pracodawcy. O Hiszpanie przed spotkaniem mówiły wszystkie media na Półwyspie Apenińskim i Iberyjskim. Jak się okaże słusznie.

Początek meczu nie zwiastował wielkich emocji. Juventus w swoim stylu, grał zachowawczo, zaś Real również nie forsował tempa. Z marazmu jako pierwsi wyszli gospodarze, którzy zaczęli stwarzać sobie coraz więcej sytuacji podbramkowych.

Jedna z właśnie takich akcji przyniosła oczekiwany przez kibiców skutek. W 9. minucie Lichsteiner podłączył się za akcją ofensywną. Zagrał do środka pola, gdzie zupełnie niepilnowany był Tevez. Argentyńczyk zdecydował się na strzał po długim rogu. Casillas zdołał sparować uderzenie do boku, ale zrobił to tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Moraty, który tylko dopełnił formalności i wpakował ją do bramki.

W ten sposób wykonał pierwszy krok do upragnionej przez niego zemsty. Bramka jakby uśpiła podopiecznych Massimiliano Allegri. Pierwszym ostrzeżeniem było uderzenie Kroosa zza pola karnego, które z kłopotami wyłapał Buffon.

Później jeszcze dwa razy piłkarze z Madrytu zagrażali bramce włoskiego bramkarza, który bez szwanku wychodził z niebezpieczeństw. Defensywna postawa jednak nie jest skuteczna na siłę ofensywną Realu. O tym stwierdzeniu dobitnie przekonali się gospodarze w 27. minucie.

Zwycięzcy poprzedniej edycji LM przeprowadzili koronkową akcję. Zwieńczeniem jej było podanie w pole karne do James Rodrigueza, który zagrał przed bramkę, piłka przelobowała Buffona, a dotąd niewidoczny Ronaldo z dziecinną łatwością ulokował ją w siatce.

Mimo przewagi i kilku szans na zdobycia gola Realowi nie udało się wyjść na prowadzenie i do przerwy na tablicy wyników widniało 1:1.

W szatni bardziej przekonywujący był chyba Allegri, bo jego podopieczni na drugą część gry wyszli zmotywowani i gotowi do wali. Było to widać od pierwszego gwiazdka arbitra. Świetnie dysponowany był wszędobylski Carlos Tevez i bezbłędny Alvaro Morata.

Niezła dyspozycja świeżo upieczonego mistrza Włoch została udokumentowana w 58. minucie, kiedy Włosi przeprowadzili zabójczą kontrę.

Marcelo strzelał na bramkę Buffona, ale jego próba została zablokowana. Wtedy do piłki doszli gospodarze. Morata zagrał do Teveza, który wpadł w pole karne i przy asyście Carvajala próbował strzelić na bramkę. Sztuka ta nie udało mu się, bo Hiszpan sfaulował Argentyńczyka w polu karnym.

Do egzekwowania rzutu karnego podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem w środek bramki pokonał rzucającego się w lewą stronę Ikera Casillasa. Zrobiło się 2:1 dla Juventusu i Real był w poważnych opałach.

Drużyna z Madryt przejęła inicjatywę, ale obrała nie najlepszy sposób na jego wyrównanie - dośrodkowania. Z lekko chaotycznymi centrami świetnie radzili sobie silni i rośli defensorzy Juve.

Ancelotti nie mógł być zadowolony. Jego podopieczni nie prezentowali się dobrze i sprawiali wrażenie, jakby nie mieli pomysłu na konstruowanie akcji. Ostatecznie zwyciężyła drużyna z Turynu w stosunku 2:1 i rezultat ten wydaje się być zasłużonym. Najlepszym piłkarzem spotkania niewątpliwe być Alvaro Morata, który wykonał pierwszy krok, by zemścić się na swoim byłym pracodawcy.

Przed rewanżem do Real jest w trudniejszej sytuacji, ale należy pamiętać, że gra u siebie, a do awansu wystarczy mu wygrana 1:0.

5 maja 2015, 20:45 - Turyn (Juventus Arena)
Juventus Turyn - Real Madryt 2:1
Bramki: Álvaro Morata 8, Carlos Tévez 57 k. - Cristiano Ronaldo 27
Juventus: 1. Gianluigi Buffon - 26. Stephan Lichtsteiner, 19. Leonardo Bonucci, 3. Giorgio Chiellini, 33. Patrice Evra - 8. Claudio Marchisio, 21. Andrea Pirlo, 23. Arturo Vidal, 27. Stefano Sturaro (64. 15. Andrea Barzagli) - 10. Carlos Tévez (86. 37. Roberto Pereyra), 9. Álvaro Morata (78. 14. Fernando Llorente)
Real: 1. Iker Casillas - 15. Dani Carvajal, 3. Pepe, 2. Raphaël Varane, 12. Marcelo - 10. James Rodríguez, 4. Sergio Ramos, 8. Toni Kroos, 23. Isco (63. 14. Javier Hernández) - 11. Gareth Bale (86. 20. Jesé), 7. Cristiano Ronald
Żółte kartki: Bonucci, Vidal, Tévez - Carvajal, Rodríguez, Marcelo
Sędziował: Martin Atkinson (Anglia)

Futbol.pl

Inne artykuły